Porównanie cieni Urban Decay i Inglot (część 1)

  Podzieliłam porównanie na kilka podstawowych kategorii. Wydaje mi się, że tak będzie bardziej czytelne. A więc zaczynamy ;)

  1. Cena
Jeżeli chodzi o ceny, to oczywiście wygrywa Inglot. W tej kwestii nie ma co dyskutować, gdyż cień z Inglota 1,5 gramowy kosztuje 10 zł, tymczasem za jeden cień z Urban Decay musimy zapłacić około 14 £. Czasami na promocjach można dorwać cień za 6-8 £, ale do tego dochodzą jeszcze koszty wysyłki, więc zazwyczaj na przecenach wchodzi koło 8-10 £ za jeden cień. Zaokrąglając wychodzi za jeden cień około 70 zł, a przy promocji 40-50 zł. Jest to zdecydowanie cena wysoka jak za jeden cień. Tutaj wygrywa zatem Inglot.

  1. Konsystencja
Dotykając cienie palcem zdecydowanie miększe i delikatniejsze są cienie z Urbana. Milej się je dotyka, czasami ma się ochotę palcem cały czas jeździć po cieniu i nie przerywać :D Tymczasem cienie marki Inglot są zdecydowanie twardsze. A więc tutaj wygrywa Urban Decay.

  1. Pigmentacja
W tej kategorii nie ma zwycięzcy. Dlaczego? Gdyż większość cieni z obu marek ma niesamowitą pigmentację. Zdarzają się pojedyncze cienie o gorszej pigmentacji, ale to tylko pojedyncze sztuki. Natomiast znaczna większość cieni jest rewelacyjnie napigmentowana.

  1. Aplikacja i blendowanie
Urban Decay: Aplikacja to czysta przyjemność, niezależnie czy cień nakłada się placem czy pędzelkiem jest super. Małym minusem jest osypywanie się niektórych (zwłaszcza tych z brokatem) cieni, ale nakłada się bardzo dobrze. Cień po nałożeniu na powiekę nie „gubi” swojego pierwotnego koloru. Blenduje się je po prostu bosko. Są to najlepsze cienie w tym zakresie. Nie miałam nigdy cieni, które tak rewelacyjnie się rozciera i łączy ze sobą (no może MAC, ale to porównanie musi jeszcze trochę poczekać).
Inglot: Niestety tutaj cienie te wypadają znacznie gorzej na tle UD. Większość cieni nakłada się średnio, ciężko czasami przenieść cień na powiekę, aby nie zgubić koloru. Rozcieranie końców, łączenie ze sobą tych cieni sprawia mi już niemały kłopot.
Zatem definitywnym zwycięzcą w tej kategorii jest Urban Decay.

  1. Trwałość
Co do trwałości cieni z Urban Decay nie mogę nic powiedzieć złego. W tej kwestii mogę tylko śpiewać peany pochwalne. Należę do osób, które narzekają, że doba trwa TYLKO 24 h. Mój dzień zaczyna się o 5 rano, a kończy zazwyczaj pomiędzy 23 a 24. Moje cienie muszą wytrzymać bez poprawek dokładnie tyle samo, aby zasłużyć na mój podziw. I Urban pod tym względem mnie nigdy nie zawiódł. Wczoraj nawet jakaś nieznajoma podeszła do mnie i podziała, że mam ślicznie pomalowane oczy. Była to godzina bodajże 20:40. Makijaż oczy miałam idealny, tak jakbym zrobiła go kilka minut wcześniej (a minęło prawie 17 godzin). Oczywiście nie tarłam oczu, nie byłam na basenie i nie tarzałam się w pianie :D tylko normalnie byłam w pracy, jechałam autem, robiłam zakupy, czytałam książkę itp. Cienie też nie wałkują się w ogóle, co jest dużym plusem, bo np. cienie z Bourjouis wałkowały mi się po kilku godzinach.
Inglot mnie w tej kwestii rozczarował. Nawet na bazie cienie te nie wytrzymują tak długo jak poprzednie. Niestety bledną. Kolory na początku dnia są żywe, a pod koniec bledsze i mniej wyraziste. Nie wałkują się.
I znowu zwycięzcą jest Urban Decay.

Reasumując: Urban Decay 4/5, Inglot 2/5.

Chcąc być bardziej obiektywną dodam jeszcze kilka słów. Otóż, w porównaniu z cieniami Urban Inglot wypada słabo. Ale zważywszy na ceną, to i tak uważam, że Inglot wypadł bardzo dobrze. Z tańszych cieni Inglot jest zdecydowanie moim faworytem. W porównaniu z innymi cieniami w tym samym przedziale cenowym Inglot wypada rewelacyjnie. Ogólnie ze wszystkich cieni jakie miałam okazję używać do porównania wybrałam dwie z trzech ulubionych marek, jednakże w zupełnie innym przedziale cenowym. W tym przypadku Inglot był na przegranej pozycji, ponieważ za tą cenę nie da się (wg mnie) stworzyć cieni tak samo dobrych.

Dlatego też, jeżeli miałabym nieograniczone zasoby funduszy na kosmetyki (można pomarzyć, nie? ;)) to kupowałabym tylko Urban Decay i MAC. Ale skoro nie wygrałam w Lotka, więc muszę zdecydować się czasami na tańszy odpowiednik i tutaj zdecydowanie z czystym sumieniem wybieram Inglot (muszę jeszcze wypróbować MUG).


Teraz Wam pozostawiam indywidualną ocenę…

Na tym kończę część pierwszą. W kolejnej zrobię swatche obu paletek. Jedną będzie paletka Naked2, a drugą, to przygotowany przeze mnie odpowiednik w wersji Inglotowskiej :)

Paletka Inglot (skomponowana przeze mnie jako 
alternatywa do palety UD Naked2)

Paletka Naked2 z Urban Decay



Komentarze

  1. e nie takie złe te cienie Inglotowe jak je malujesz :P Zgodzę sie że gorzej się je nakłada i blenduje jeśli chodzi o maty, ale nałożone na baze u mnie trzymają się świetnie. czasem z matami jest tak że trzeba ja nakładać przyciskając pędzelkiem do oka. UD bardzo lubie jestem ich wielką fanką aczkolwiek mają swoje minusy- tak jak mówisz obsypują się i trzeba uważać z aplikacja. Ale powiem Ci że mam od nich 10 palet i niektóre kolory też mnie zawiodły bo się nie tylko ciężko nakłada, blenduje a także nie trzymaja się tak rewelacyjnie jak pozostałe. To samo tyczy się MACa, którego bardzo kocham- niektore macowe cienie sa poprostu do du** za przeproszeniem ale inne za to sa wspaniałe pod każdym względem :) Także szczerze Ci powiem że naprawde cieżko porównywac te marki :) najlepiej mieć cos z kazdej :D hehe pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja z UD też mam kilka palet (dokładnie to 6: Theodora, Glinda, Naked 2, dwie które zbudowałam sama oraz te nowe z Shattered Face Case) i powiem, że akurat ta marka przypadła mi do gustu najbardziej ze względu na swoją trwałość, pigmentację i łatwość w blendowaniu. Akurat z Inglota mam większość matowych i stąd wzięła się moja opinia. Co do Macowych cieni, to mam zaledwie 5 sztuk, więc moja opinia może być nierzetelna ;) Ale przy tej ilości UD, to już wiem co mówię. Zgadzam się, że Inglotowe cienie nie są wcale takie złe, po protu wypadają cieńko w porównaniu z UD, ale dlatego na końcu dodałam też że "W porównaniu z innymi cieniami w tym samym przedziale cenowym Inglot wypada rewelacyjnie."

      Zgadzam się w zupełności, że najlepiej mieć coś z każdej marki :) Pozdrawiam również :)

      Usuń
    2. ah no rozumiem doskonale :) odpisałam Ci u mnie na Twój komentarz. obadaj to http://www.debenhams.ie/webapp/wcs/stores/servlet/prod_10052_10001_123932030899_-1
      :D coś pięknego heheheh

      Usuń
    3. Ooooooooooooooooooooooooooooooooooo! Taki dostać prezent gwiazdowy to by było coś... :))))

      Usuń
    4. no jak bym miala zbedne 523e... :D podejrzewam że troche cieni by się mi powtorzyło :P ten shattered face case coraz bardziej mi sie podoba!!!!

      Usuń
    5. A jest jeszcze Anarchy Face Case ;)
      http://www.sephora.com/anarchy-face-case-P382943
      Też całkiem fajnutki, tylko jak dla mnie róże zdecydowanie za ciemne i nie mój odcień pomadki ;(

      Usuń
    6. poszłam i zapytałam dziś z tego wszystkiego w UD o tą palete i jak się okazało jest dostępna (chociaż na stronie nie ma) w każdym razie zmacałam i mi się podoba. zdecydowanie chce ją mieć tylko mój portfe został w domu :p ale już go poinformowałam i myślę że do następnego tygodnia będę mieć :D właśnie obadałam anarchy face na tej stronce i nie podobaja mi sie kolorki za bardzo...

      Usuń
    7. Osz, wszystko przez ten portfel, hihi... No to super, bo paletka jest nieprzeciętna :)
      Zazdroszczę Ci posiadania tak blisko sklepu stacjonarnego... Chlip, chlip.... Ja muszę polegać tylko na tym co zobaczę na necie. W Polsce brak UD. Co za kraj ;)

      Usuń
    8. no wiem lipa tam w PL z niektórymi kosmetykami ale z drugiej storny macie mase rewelacyjnych tanich kosmetyckó do pielęgnacji włosów czy ciała. Czy też te sklepy gdzie można kosmetyki z Indii czy Rosji zamawiać. Ja muszę liczyć na dary od przyjaciółek jak się z nimi raz w roku widzę. nawet u nas biodermy nie sprzedaja :( zawsze robie zapasy w PL... życie w Dublinie ma swoje plusy i minusy to napewno :D

      Usuń
    9. Fakt, jak jest jedno, to nie ma drugiego i na odwrót :(
      Dobrze, że jest na kogo liczyć :) Jak coś to ja się też polecam, można zawsze sobie pomóc w potrzebie :)

      Usuń
  2. ja niestety nigdy nie używałam cieni Urban Decay, mam dużo Inglotów i jestem z nich zadowolona, ale wiem, że mogłoby być lepiej... na pewno kiedyś spróbuję ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli będziesz miała okazję wypróbowania UD, to gorąco polecam :)

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Tarte Shape Tape Contour Concealer

Koh Gen Do Maifanshi Aqua Foundation

Matowe pomadki według Clinique, czyli gdzie ten mat?