Moja paletka MAC

   Kilka miesięcy temu odwiedziłam Wrocław i tak przy okazji zahaczyłam o sklep MAC :) Wyszłam z niego biedniejsza, ale szczęśliwsza. Zaopatrzyłam się w cztery piękne cienie, na które od dawna miałam ochotę oraz paletę.




Ku mojemu nieszczęściu, cień Vex nie był wówczas dostępny. Zastąpiłam go zatem cieniem Expensive Pink. I był to strzał w dziesiątkę. 
Cienie, które zakupiłam tego dnia to:
- Expensive Pink,
- Satin Taupe,
- Trax,
- Club.

Oczywiście, zanim dokonałam zakupu, przeszukałam mnóstwo wpisów na internecie, aby znaleźć tą wymarzoną czwórkę. 


Od góry (zgodnie z ruchem wskazówek zegara):
Club, Trax, Expensive Pink, Satin Taupe.


Po kilku miesiącach nieustannego używania, jak widać na zdjęciach, zużycie nie jest wcale duże.




Co mogę powiedzieć o tych cieniach:

1. Cena 

Niestety cienie z MAC'a są drogie. Wydatek 53 zł za jeden cień potrafi naprawdę uszczuplić nasz portfel. Nie mogę powiedzieć, że jakoś nie rekompensuje wysokiej ceny, ale niestety nie zawsze. Trzeba tutaj uważać, bo są cienie, które naprawdę są warte każdej wydanej złotówki, choćby Club czy Satin Taupe. Jednakże są cienie, których jakoś niestety nie jest warta tej ceny. Np. Trax.

2. Konsystencja

Cóż... Są to cienie dość zbite, więc mało się osypują i dzięki temu można je używać i używać, a zużycia nie widać :) Jednakże, jak ktoś przyzwyczaił się do miękkich cieni (takie jak są UD), to będzie musiał trochę czasu poświęcić, aby się do nich przyzwyczaić. 

3. Pigmentacja

Tutaj bywa różnie, to zależy od cienia. Biorąc pod uwagę te cztery, o których akurat teraz piszę, to np. Club jest bosko napigmentowany. Nawet bez bazy jest niesamowity. Jednakże Trax jest już pomyłką. Bardzo ciężko wydobyć z niego kolor, nawet na bazie. Ja pomagam sobie palcami, bo na pędzelku traci połowę swojego koloru. 


Od lewej (bez bazy): Expensive Pink, Trax, Satin Taupe, Club.


Od lewej (bez bazy): Expensive Pink, Trax, Satin Taupe, Club.



4. Aplikacja i blendowanie

Większość cieni, które posiadam rewelacyjnie się aplikuje i blenduje. Z tej czwórki tylko Trax okazał się rozczarowaniem. Reszta jest przyjemna w aplikacji i genialna w blendowaniu.

5. Trwałość

Tutaj nie mam żadnych zastrzeżeń. Wszystkie cienie, po aplikacji na bazie wytrzymują cały długi dzień, a nawet noc. Po prostu miodzio :)

Ciężko jest wydać ostateczny werdykt. Jeżeli chodzi o cienie UD, to pokochałam je od razu i moja miłość rosła w miarę upływu czasu. Jeżeli zaś chodzi o cienie MAC, to moja miłość uzależniona jest od cienia ;) Są cienie, które kocham i ubóstwiam (z paletki Bare My Soul bądź cień Club), które bardzo, bardzo lubię (Satin Taupe, Expensive Pink) i jest cień, który okazał się "ciężkim zawodnikiem" (Trax), mimo pokładanych w nim nadziei. Ponieważ mam tylko 8 cieni (na razie), więc moja opinia bazuje tylko na nich. Dałabym im ocenę 4/5. 


Komentarze

  1. piękna czwóreczka! Trax jest właśnie nieco kłopotliwy.. ja go nie lubię :/
    ale pozostała trójka warta grzechu! mam i uwielbiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja właśnie planuję dokupić kolejne (m.in. Trax). Polecasz jakieś szczególnie?

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Tarte Shape Tape Contour Concealer

Koh Gen Do Maifanshi Aqua Foundation

Matowe pomadki według Clinique, czyli gdzie ten mat?