Sleek zamiennikiem Orgasmu???

   Witajcie,
Do tego postu zbierałam się już od dłuższego czasu, ale jakoś nie było mi po drodze. W końcu postanowiłam wsiąść się w garść i napisać parę słów o różu marki Sleek 926 Rose Gold, który pretenduje do stania się zamiennikiem sławetnego różu z NARS'a. 

Zacznę więc od początku. Opakowanie jest stylizowane na produkty marki NARS. Jednakże, jest to zwykły, czarny plastik. Nie jest to zdecydowanie takie satynowe wykończenie jak w przypadku Orgasmu. 



W opakowaniu znajduje się 8 gram produktu, a więc o wiele więcej niż w przypadku NARS'a. Jednakże róż ze Sleek'a przy nakładaniu na pędzel bardzo się prószy naokoło. Dodatkowo nie jest to tak zbita formuła, jak w przypadku Orgasmu, więc szybciej produkt zużywamy. 

Sleek, Rose Gold

Kolor w opakowaniu jest bardzo ładny. Faktycznie, porównując go w opakowaniu do Orgasmu różnica jest bardzo mała. Można by pomyśleć, że na policzku też nie będzie widać różnicy. 

NARS, Orgasm i Laguna

Okazuje się, że różnica jest i to dość spora. NARS ma bardzo delikatną, złotą poświatę, która na policzku daje taflę, a nie drobinki. W przypadku Sleek'a te złoto jest bardziej nachalne, mocniej widoczne. Wprawdzie nie są to duże drobinki, ale nie jest to też taka subtelna tafla jak w przypadku Orgasmu.
Poniżej swatche w porównaniu z moim ulubionym różem z Givenchy Le Prisme 22 Vintage Pink.

Od lewej: Givenchy Le Prisme 22 Vintage Pink, Sleek 926 Rose Gold

Od lewej: Givenchy Le Prisme 22 Vintage Pink, Sleek 926 Rose Gold

Na dolnym zdjęciu bardzo dobrze widać te złoto w różu Sleek. Poniżej porównanie trzech róży.

Od lewej: NARS Orgasm, Givenchy 22 Vintage Pink, Sleek 926 Rose Gold

Od lewej: NARS Orgasm, Givenchy 22 Vintage Pink, Sleek 926 Rose Gold

Jak widać różnica w kolorze jest dość konkretna. Po pierwsze, tak jak wspomniałam wcześniej, róż ze Sleeka ma bardziej widoczną złotą poświatę. Dodatkowo róż ten jest bardziej różowy, gdy tymczasem Orgasm bardziej przypomina odcieniem koralowe róże. 

A jak się spisuje sam róż? Szczerze mówiąc średnio. Najbardziej denerwuje mnie w nim te nachalne złoto i fakt, że się bardzo mocno prószy podczas nakładania. Wszystko naokoło mam brudne. Poza tym trwałość też nie powala na kolana. Ja już po ośmiu godzinach zauważyłam na policzkach tylko złote drobinki. Róż znikł. Wprawdzie Sleek kosztował mnie około 6 razy mniej niż NARS, ale mimo to mnie nie przekonał. Obecnie leży w szafce i czeka na kogoś, kto się z nim polubi bardziej.


Komentarze

  1. Oj świeci się i to bardzo, w zestawieniu 3 wygląda faktycznie najsłabiej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj tak, róznica jest i to dobrze widac.
    jednak orgasm jest niezastápiony i róze Narsa sá super trwale :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobno to jest jeden z najlepszych zamienników Orgasmu, a i tak nie urzeka, więc może nie warto szukać zamienników ;)

      Usuń
  3. Szczerze mówiąc, wolę uzbierać te 150 zł i kupić konkretny, oryginalny (w sensie ten kultowy) kosmetyk, niż jakiś zamiennik, który zazwyczaj i tak się nie sprawdza. Marzy mi się Orgasm, ale póki co muszę zużyć milion innych róży, które i tak poszły w odstawkę, bo ukochałam sobie teraz bronzery ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja osobiście też wolę oryginały, gdyż jeszcze nigdy nie udało mi się odnaleźć żadnego zamiennika dla produktów, które ukochałam :) Jednak czasami zdarza mi się czasami pokusić i spróbować po raz kolejny znaleźć "tańszy" odpowiednik.
      Hehe, ja też kocham bronzery :) A masz jakiś faworytów?

      Usuń
    2. Aktualnie używam Hoola (tak sobie) i NYX taupe i ten odpowiada mi najbardziej, bo wpada w szarości, a nie ciepły brąz i lepiej konturuje :)

      Usuń
    3. Hoola jest dla mnie za ciemny i trochę zbyt matowy, lubię delikatne rozświetlenie :)

      Usuń
  4. Nie miałam nigdy Orgasmu haha jak to brzmi:D a sumie różu Sleeka też nie, tylko jedna paletkę, która jest nawet spoko:) Szkoda, że róż jakością nie powala.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hehe ;) Nieźle brzmi :D
      Różu nie polecam... Natomiast paletek ze Sleeka nigdy nie miałam.

      Usuń
  5. ja lubię dodatek złota w różach :) choć w tym przypadku coś mi jednak nie gra:/ nie miałam nic ze Sleek choć wiele paletek cieni mi kolorystycznie bardzo się podoba:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też lubię trochę złota w różach, bo wtedy policzki ślicznie wyglądają :) Ale w Sleeku zdecydowanie mi to połączenie nie pasuje. Nie miałam żadnej ich paletki.

      Usuń
  6. Wygląda interesująco :) Widziałam dziś stoisko Sleeka w jednej z aptek i skusiłam się na kolejną paletkę. Oglądałam tester rózu, ale niestety nie mieli już tego kolorku :(
    Pozdrawiam, WingsOfEnvy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie widziałam jeszcze stoiska Sleek stacjonarnie :(

      Usuń
  7. Mimo wszystko chetnie bym sobie go sprawila:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli Ci taki kolor odpowiada, to pewnie :) Ja osobiście nie przepadam za efektem jaki daje Sleek.

      Usuń
  8. ja mam Orgasm i w zupełności mi wystarczy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja tam mam bzika na punkcie róży, więc sprawdzam inne ;)

      Usuń
  9. Odpowiedzi
    1. Wszystko kwestią gustu :) Ja akurat za takim kolorkiem nie przepadam, ale słyszałam już od różnych osób, że im się podoba :)

      Usuń
  10. wygląda całkiem ciekawie..;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Niby Orgasm nie powalił mnie na kolana ale wolę go o wiele bardziej od Sleekowego odpowiednika.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też nie pokochałam Orgasmu od pierwszego spojrzenia, ale jest wg mnie o wiele lepszy od Sleeka.

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Tarte Shape Tape Contour Concealer

Koh Gen Do Maifanshi Aqua Foundation

Matowe pomadki według Clinique, czyli gdzie ten mat?