NARSowe cudeńka
Hej kochani,
Dzisiaj chciałam się z Wami podzielić moimi dwoma nowymi skarbami, które już prawie od miesiąca są ze mną, ale musiałam najpierw dobrze je przetestować, aby wydać rzetelną opinię :)
Od lewej: NARS Light Reflecting Setting Powder - Pressed, NARS róż w odcieniu Day Dream
Oba produkty zamówiłam na stronie hqhair.com i przyszły do mnie całkiem szybko, bo po 9 dniach. Zazwyczaj czekam dłużej na zamówienia z tej strony.
Puder NARS Light Reflecting Setting Powder w wersji kompaktowej przychodzi do nas ślicznie zapakowany, podobnie jak niektóre pudry czy cienie innych marek (np. Clarins, Guerlain, Chanel) z dodatkowo dołączonym aplikatorem. Szczerze mówiąc nie znoszę tego typu ni to puszków, ni to gąbek. Dlatego nawet nie otworzyłam. Do dnia dzisiejszego leży taki zapakowany gadżet. Może się kiedyś przyda... Ja puder nanoszę na twarz albo pędzlem albo osobno kupionym puszkiem.
NARS Light Reflecting Setting Powder
NARS Light Reflecting Setting Powder
Całość prezentuje się bardzo ładnie. Po otwarciu, jak zawsze u NARS'a mamy folię z logo firmy, której od razu się zazwyczaj pozbywam :)
Puder zaskoczył mnie przede wszystkim swoją konsystencją. Nie jest to coś do czego jesteśmy przyzwyczajone. Po pierwszym dotknięciu miałam wrażenie jakbym ślizgała palcem po jakimś lodowisku ;) Powierzchnia była po prostu "śliska" (inne słowo nie przychodzi mi do głowy na opisanie tego zjawiska :D ).
Pierwsza styczność z pudrem była co najmniej dziwna, bo zaczęłam od pędzla. Machałam nim prawie 10 minut (no dobra, nie 10, ale dość długo) po powierzchni i mimo to na pędzlu nic a nic widać nie było. Zazwyczaj widać produkt, a tutaj nic. Totalna magia... Ale po nałożeniu na twarz efekt jest :) Z czasem przyzwyczaiłam się do tego stanu rzeczy, choć też i sam puder po kilku użyciach staje się widoczny na pędzlu (ale tak minimalnie, że naprawdę trzeba wytrzeszczyć oczy :D ). Dzięki temu w ogóle się nie pyli podczas pracy z nim, a to wielki plus.
Używałam w swoim życiu sporo pudrów i ten jest niesamowity, jedyny w swoim rodzaju. Po nałożeniu na twarzy mamy woalkę pudru, którego kompletnie nie widać, choć jednak twarz staje się matowa, a jednocześnie taka jakaś rozświetlona... My kobiety wiemy o co chodzi :D Efekt wart jest każdego wydanego grosza na to cudo :)
Reasumując stwierdzam, że należy mu się najwyższa ocena z możliwych, gdyż brak mu jakichkolwiek wad :) Stosunek ceny do jakości powoduje, że naprawdę ciężko będzie znaleźć dla niego jakiegokolwiek konkurenta.
Kolejną rzeczą, która znalazła się w mojej paczce był kolejny hicior, róż z NARS'a z limitowanej kolekcji Guy Bourdin w odcieniu Day Dream.
NARS róż w odcieniu Day Dream
Na początku, przy zamawianiu zastanawiałam się nad różem Deep Throat, wahałam się pomiędzy oba kolorami, ale ponieważ Day Dream jest z kolekcji limitowanej, więc wybór był oczywisty. I powiem szczerze, że nie żałuję.
Po pierwszych przeżyciach z Orgasmem, który mi średnio przypadł go gustu ze względu na twardość, nie najłatwiejszą aplikację, trochę się obawiałam tego zakupu, ale niepotrzebnie. Róż ma niesamowity odcień. Taki różowo - koralowy. Uwielbiam takie odcienie :)
Róż spełnił moje oczekiwania pod każdym względem. Mimo swojej twardości rewelacyjnie nanosi się go na pędzel, a później na policzki. Róż jest mocno napigmentowany, dzięki czemu nie trzeba dużej ilości, aby stworzyć piękny odcień na policzkach. Podobnie jak puder nie pyli się podczas aplikacji i cały długi dzień pozostaje na swoim miejscu.
Dla mnie róż ten jest wart swojej ceny i dlatego dostaje ode mnie najwyższą notę 5/5. Wiem w tej chwili jedno... Będą kolejne :)
Nigdy nie miałam nic z nars, ale dziś odkryłam dobry dla siebie puder MUFE pro finish;)
OdpowiedzUsuńTo polecam :) MUFE bardzo lubię, szczególnie ich kredki do oczu oraz podkład HD (na większe wyjścia). Ciekawa jestem tego Pro Finish, podobno jest to jeden z ich największych hitów.
UsuńFajne zakupki:) Ja się zastanawiałam nad tym różem, ale w końcu stwierdziłam, że trzeba się opanować, bo przecież ostatnio do mojej kolekcji dołączył Guerlainowy... :) Co do pudru to jak wiesz mam wersję sypką i też go bardzo lubię:) Może nie nazwałabym go hitem wszechczasów, ale jest to jedyny puder z wielu, jakich używałam, który powoduje, że skóra nie świeci się jak bombka po kilku godzinach, owszem, jest rozświetlona, ale zazwyczaj po 3-4 godzinach już musiałabym się przypudrować, tutaj po 8-9 nie muszę, dlatego uważam, że to super produkt. W dodatku to, o czym piszesz, że można nim machać pędzlem i go nie widać - ten sypki też tak ma:) Na początku chyba 1/4 opakowania sobie na twarz nałożyłam, bo wciąż nie mogłam go dojrzeć na pędzlu i 4 razy nabierałam i omiatałam twarz:) Na razie testy jeszcze trwają, ale póki co jest spoko:)
OdpowiedzUsuńJa w pudrami nie miałam nigdy większych problemów, bo mam bardzo suchą cerę i prawie w ogóle się nie świecę ;) No chyba, że sobie coś wyjątkowo tłustego nałożę :D
UsuńA jak ten Guerlainowy róż się sprawdza? Faktycznie ściera sie tylko jedne kolor?
Yyyyy, jeszcze go nie użyłam, bo mi żal :p Ale jak już to uczynię to na pewno dam znać:)
UsuńCo do pudrów chyba ten Narsowy pod względem utrzymania względnej matowości (znaczy świetlistości, wiesz, co mam na myśli), jest jednak najlepszy:) Są też kulki Guerlain które wielbię, ale jednak po nich cera się świeci po kilku godzinach, może nie nachalnie jakoś, ale jednak...
Kulki Guerlain też są rewelacyjne, ale faktycznie NARS nieco bardziej matuje :)
UsuńHehe, ja też kiedyś jak kupiłam cienie z Guerlain, to przez miesiąc ich nie używałam, bo bałam się, że zetrę cały wzorek :D
Oj i kolejne pieknosci!!! Ja z Narsa poluje na nowa kolekcje. Niestety nie mam go stacjonarnie takze bede musiala zamawiac w ciemno :-/
OdpowiedzUsuńTo tak jak ja :( Bieda w PL jak nic z fajnymi markami (ani UD nie ma, ani NARS'a, a do MAC'a mam około 70 km)...
UsuńWidziałam zapowiedzi nowej kolekcji, wygląda apetycznie :)
Choć ja teraz czekam na dwa cuda z NARS'a (zamówiłam przed Sylwestrem) :)
Cudeńka :) Też uwielbiam ten puder. Przeżycie na początku przedziwaczne, jest na nim ta powłoka i trzeba najpierw ją porządnie zedrzeć żeby dość do pudru :D
OdpowiedzUsuńWłaśnie, ta powłoka mnie zaskoczyła, ale teraz już jej nie ma i puder aplikuje się rewelacyjnie :)
Usuńa jeśli chodzi o aplikator to nie warto go rozpakowywać naprawdę, jest tragiczny, mi jest normalnie niepzyjemnie go używać, uczucie dla mnie odrzucające jak dźwięk kredy na tablicy, brrr
OdpowiedzUsuńTak przypuszczałam ;) Już w dotyku przez tą folię czułam, że nie warty uwagi.
Usuńpięknoty! zakup udany, jak widać :)
OdpowiedzUsuńpuder mnie nie kusi, bo mam już swoje ulubione ;) ale róże NARSowe bardzo!
mam dopiero dwa (Orgasm i Deep Throat) i ochotę na kolejne.. gdybym tylko nie miała już tyyyylu róży w szufladach :P poza tym ich (tych NARSowych) jest dużo i zawsze dostaję oczopląsu :P
To fakt, jak ja oglądałam swatche na necie to dostałam palpitacji :D A jak Deep Throat, bo mam na niego ochotę?
Usuńśliczny, piękny! taki delikatny z niego ożywiacz cery :)
UsuńChyba się nie niego skuszę :D
UsuńOj chciałabym, chciała strasznie ;D
OdpowiedzUsuńTo pora zrobić sobie noworoczny prezent :D
UsuńLight Reflecting Setting Powder mam w wersji sypkiej, zobaczymy jak się spisze :) Ma w składzie krzemionkę więc mocno liczę na dobry efekt matu i wygładzenia.
OdpowiedzUsuńRóż ma świetny kolor, bardzo takie lubię obok moich faworytów z fioletowymi tonami.
Słyszałam, że właśnie sypki bardziej wygładza :)
UsuńJa do tej pory bałam się takich fioletowych podtonów, bo jestem dość blada i jakoś wydaje mi się, że będę wyglądać jak truposz :D
Na pewno będę o nim pisać. Miałam do czynienia z czystą krzemionką, sama robiłam mieszanki na jej bazie, próbowałam słynnego MUFE, Prep+Prime z MAC'a więc tutaj mniej więcej wiem, czego mogę oczekiwać.
UsuńJeżeli chodzi o fioletowe tony, to moja karnacja jest normalna (nie należę do bladolicych) ale cera ma brzoskwiniowy odcień i do tego problemy z naczynkami więc z różami muszę uważać. Dlatego fioletowe tony schładzają odcień skóry i tuszują obszary naczynkowe do tego stopnia, że róż się nie ociepla. Miałam takie kolory np. niektóre korale czy bronzery, które po stopieniu się ze skórą nagle objawiały się dorodną pomarańczową cegłą. Maskara.... z fioletami, czy niebieskimi tonami tak mi się nie dzieje ale takich jak na lekarstwo na rynku :(
Chętnie poczytam :)
UsuńJa też nie jestem typową bladolicą, zazwyczaj kolory w stylu Ivory mi pasują, ale mam dużo zaczerwień na polikach i mocno podkrążone oczy, więc obawiałam się zawsze, że takie fioletowy podton w różu uwidoczni te mankamenty.
Za to kocham szminki z niebieskimi tonami :)
O! w końcu znalazłam kogoś kto lubi takie tonacje odnośnie szminek, masz jakieś ulubione typy? bo mnie póki co nie udało się trafić na satysfakcjonujące odcienie, a to co miałam wysuszało usta i poszło w świat.
UsuńMam kilka faworytów: YSL Rouge Volupte 27, Chanel Rouge Allure Luminous Intense Lipstick Palpitante, UD Revolution Lipstick - Venom, albo z Flormaru http://truskawkowymakeup.blogspot.com/2013/11/flormar-deluxe-cashmere-lipstick-stylo.html.
UsuńSzczególnie lubię szminki z YSL i z UD bo świetnie trzymają się na ustach, bez poprawek nawet po 6-7 godzin (jedząc, pijąc itd.) i dodatkowo nie wysuszają.
Dziękuję za typy :)))
UsuńYSL Rouge Volupte oglądałam kilka razy, ale nie mogłam się zdecydować na kolor :D
Za to po przejrzeniu swatchy UD wiem, że będę polować na Shame bo Venom muszę kupić, kolor jest dokładnie taki jak lubię!
Pięknie dziękuję :)))
Shame oraz Venom są na mojej liście życzeń :) Ja zaczęłam zakupy szminek UD od kolorów bardziej do pracy. A te dwa zdecydowanie są na popołudnia lub wieczory po pracy ;)
UsuńZ YSL chciałabym mieć co najmniej z 8 :)
Efekt matowej, delikatnie rozświetlonej twarzy jest niezwykle pożądany:) Chętnie zapoznałabym się z pudrem NARS:) Lubię kosmetyki, które subtelnie poprawiają naszą urodę:)
OdpowiedzUsuńRóż jest dla mnie za ciepły, ale jego pigmentacja przypadła mi do gustu:)
Polecam ten puder, naprawdę ja jestem nim oczarowana. Mimo, iż miałam już dużo różnych pudrów, to mało co jest w stanie go przebić :)
UsuńPrasowany puder z Nars bardzo, bardzo chcę. Mam w planach niedługo się w niego zaopatrzyć.Czekam na dogodny moment :)
OdpowiedzUsuńNiesamowicie ciekawi mnie i konsystencja i efekt na twarzy. Mat z rozświetleniem zapewniały mi prasowane meteoryty Guerlain, z których to byłam niezmiernie zadowolona. Stąd myślę, że Nars mógłby się u mnie sprawdzić równie dobrze.
Fajnie, że o nim napisałaś :)
Ja też bardzo lubię Meteoryty z Guerlain :) Efekt przy NARSie jest nieco inny, a zarazem bardzo podobny ;)
UsuńDziewczyny radziły mi też zakup wersji sypkiej, gdyż podobno bardziej wygładza. Ja wersji sypkiej nie mam, więc nie mogę się wypowiedzieć, ale prasowana strasznie przypadła mi do gustu :)