Urban Decay Naked Smoky
Witajcie ponownie w maju,
Jak wiecie jestem ogromną fanką cieni marki Urban Decay. Paletki Naked 1, Naked 2 są jednymi z moich ulubionych palet jakie mam w swojej kolekcji. Pojedyncze cienie są nawet jeszcze lepsze. Dlatego też jak tylko w Sephorze pojawiła się paletka Naked Smoky wiedziałam, że ją też muszę mieć w swojej kolekcji.
Urban Decay Naked Smoky
Urban Decay Naked Smoky
Paletka prezentuje się naprawdę pięknie. Opakowanie jest najładniejsze ze wszystkich palet z serii Naked. Naprawdę opakowanie mnie bardzo urzekło.
Urban Decay Naked Smoky
Urban Decay Naked Smoky
A w środku standardowo mamy 12 cieni, które przepięknie wyglądają w opakowaniu.
Urban Decay Naked Smoky
Urban Decay Naked Smoky
No i tutaj zaczyna się problem. O ile w opakowaniu cienie wyglądają przepięknie, to już przy próbie zrobienia dobrych swatchy widać, że paletka ma słabą pigmentację.
Urban Decay Naked Smoky
Na powiece jest jeszcze gorzej :( Cienie szybko bledną, rozcierając je tracimy pierwotny odcień. Szczerze mówiąc jestem w ogromnym szoku, że Urban Decay wypuścił na rynek taką porażkę. Ogólnie nie polecam, bo ja jestem bardzo rozczarowana.
smoky jeszcze ujdzie ale pigmentacja cieni UD gwen stefani.. porażka! to pierwsze cienie które mi się rolują na powiecie i sa takie.. nijakie, zupełnie zwyczajne, szkoda na nie pieniędzy :(
OdpowiedzUsuńJa osobiście Smoky nie lubiłam, a Gwen już tak :) Może nie jest idealna, ale wolę ją od Smoky :)
Usuń